OGARNIAMY SIĘ NA LOTNISKU PO PRZYLOCIE
I obyście nie mieli "pierdutniętych" bagaży :)
Po wyjściu z terminala najlepiej odnaleźć przypominającą bankomat maszynkę, w której zamówimy taksówkę. Do wyboru mamy dwie taryfy, ale nie potrzebujemy luksusu i wystarczy nam zwykła, żółta Dacia Logan - w tym celu wybieramy taryfę 1, 39. Jest to stawka za kilometr podana w RON i jest ona godną, uczciwą stawką biorąc pod uwagę na przykład warszawskie taksówki! Gdyby komuś zachciało się Mercedesów, to może wybrać wyższą stawkę :)
Po kliknięciu stawki jaką chcemy zapłacić za transport maszyna pomyśli i wypluje paragonik z numerem auta i czasem oczekiwania. Z takim bilecikiem wychodzimy przed terminal i czekamy na swój numer taksówki. Od razu zaobserwować można jaki jest ulubiony model auta Rumunów - Dacia Logan! O taaaak, nie ma lepszego auta :) O! Taksówka przyjechała, więc jedziemy do miasta!
Właściwie pierwsze, czego się dowiedzieć o Bukareszcie przeglądając dostępne na rynku przewodniki, to fakt, iż kiedyś mówiono o nim "Paryż Wschodu". To, co można spotkać w Bukareszcie dziś, to przede wszystkim zaskakujące kontrasty takie jak mieszająca się z tradycją nowoczesność, bieda z bałaganem, elegancją i przepychem. Jest to miejsce, które powoli rozkwita, ale widmo komunistycznego molocha, ciągle nad nim krąży i nie daje zapomnieć o swojej historii.
Jeśli chodzi miejsca i atrakcje, które warto "ogarnąć" w Bukareszcie, to są to przede wszystkim:
- Budynek Parlamentu (wow!)
- Stare Miasto, a na nim
- Stary Dwór (Curtea Veche)
- Hanul Manuc
- przejście Macca-Villacrosse (urokliwe)
- Mamaliguta (tradycyjna potrawa)
- Sarmale (tradycyjna potrawa)
- Miejskie targowisko przy stacji Obor (trochę swojskości żadnemu turyście nie zaszkodzi)
- Ciorba de burta (tradycyjna potrawa)
- Rumuńskie Papanasi w kultowej i zarazem przepięknej restauracji Caru'Cu Bere
- Park Cismigiu oraz inne parki, których w Bukareszcie jest mnóstwo
- Po drodze spotkacie też masę pięknych budynków z historią, więc każdy dodatkowo coś sobie jeszcze wybierze :)
Wszystko to da radę ogarnąć w 2 dni. Wprawiony turysta z dumą zrobi całą trasę na piechotę, a lamer będzie musiał się przesiąść na metro - tylko jaki sens pokonywać odległości pod ziemią jak specjalnie się tu z innego kraju przyleciało? Tak czy siak, wszystko co warto zobaczyć jest usytuowane w miarę w "kupie".
PARLAMENT
Niesamowicie ogromny budynek Pałacu Parlamentu jest idealnym zwieńczeniem biegnącej w jego stronę arterii- b-dul Unirii. Jest to druga pod względem wielkości budowla na świecie (pierwsze miejsce zajmuje amerykański Pentagon), ma powierzchnię 360 tysięcy metrów kwadratowych i kubaturę 2,5 miliona metrów sześciennych! Przy jej budowie pracowało 700 architektów oraz około 20 tysięcy robotników. Niestety szalony Ceausescu w swej gigantomanii wyburzył część starego miasta, robiąc miejsce tej ogromnej budowli. Warto podejść bliżej aby poczuć ogrom tego miejsca, bo żadne zdjęcie nie jest raczej w stanie tego oddać.
Obecnie w budynku ma swoją siedzibę rumuński parlament, organizacje rządowe i międzynarodowe.
STARE MIASTO
Z cal. Victoriei odchodzi w bok główna ulica, a w zasadzie deptak przecinający XIX -wieczną starówkę - str. Lipscani. Znajdziemy tam mnóstwo kafejek i restauracji i piękne, choć zaniedbane stare kamienice.
CURTEA VECHE
To nic innego jak ogrodzony rozległy kompleks ruin dworu hospodarskiego z XV wieku, czyli z czasów kiedy Bukareszt był już formalnie stolicą Wołoszczyzny. Dwór ten swego czasu rozbudowywany był przez legendarnego Włada Palownika (pierwowzór postaci Draculi), a zburzyli go Turcy, ponieważ był symbolem niezależnej władzy wołoskiej (rumuńskiej). Obecnie znajduje się tam Muzeum Starego Dworu, ale cieszy się ono zainteresowaniem jedynie rumuńskich wycieczek szkolnych :)
HANUL MANUC
Jest to przykład tak zwanego karawanseraju - domu zajezdnego dla karawan kupieckich lub miejsce postoju karawany z pomieszczeniami dla podróżnych, niszami chroniącymi przed słońcem, magazynem dla przechowania towarów, często o charakterze obronnym, budowany w krajach muzułmańskich.
Kupcy odpoczywali tu po przybyciu do Bukaresztu, załatwiali interesy i wymieniali różne newsy ze świata. Obecnie mieści się tu popularna restauracja, gdzie zjeść można wiele tradycyjnych potraw lub po prostu napić się kawy w otoczeniu drewnianych galerii.
Naszym kulinarnym typem była tu tradycyjna ciorba de burta, czyli w wolnym tłumaczeniu zupa z brzucha. Nie koniecznie przypomina ona nasze flaki, ponieważ zabielana jest śmietaną, a oprócz tego jest raczej rzadka i w dodatku na zakwasie. Mimo szczerych chęci i otwartości na nowe smaki, nie każdemu z nas zasmakowała, a jeden talerz zwrócony został nietknięty :)
PASAŻ MACCA-VILLACROSSE
To dość urokliwe miejsce, a właściwie pasaż z restauracjami i kafejkami między ulicą Eugen Carada, a Calea Victoriei. Zbudowano go w XIX wieku, a nazwę swą odziedziczył po Macca- greckim kupcu i Xavierze Villacrosse, który był głównym architektem w Bukareszcie w tym czasie. Wcześniej znajdowała się tu bukareszteńska giełda.
MAMAŁYGA I SARMALE
To kolejne tradycyjne potrawy rumuńskie. Sarmale to małe gołąbki z mięsnym farszem, owinięte liśćmi winogron lub kwaszoną kapustą. Często podawane są z mamałygą i kleksem śmietany. Poniżej zdjęcie z restauracji, którą odwiedziliśmy w Bukareszcie jako pierwszą. Wszystko podane było na tradycyjnie malowanych talerzach. Jeśli chcielibyście zakupić takie na pamiątkę, to ze spokojem zrobić to możecie w każdym niemal sklepie z pamiątkami, nie warto tego robić na starym rynku, ponieważ cena będzie abstrakcyjnie zawyżona. Talerz standardowej wielkości powinien kosztować około 20 złotych, nie więcej!
Potrawa również nie jest droga - jedna porcja tych gołąbków z mamałygą kosztuje mniej niż 17 zł, a uwierzcie - razem z piwem wypełnia aż po przełyk :)
Mamałyga uchodzi za narodową potrawę, ale raczej nie podaje się jej samej. Pełni rolę podobną do ryżu albo ziemniaków w innych krajach.
Na pierwszym zdjęciu typowa i dość rozpowszechniona potrawa - mamałyga pod jajkiem z gulaszem wieprzowym, nie wiem czy byliśmy tacy głodni, czy po prostu jest mistrzostwem świata!
A tu mamałyga z wątróbką i sosem czosnkowym.
PARK CISMIGIU
Z pośród wielu zielonych skwerów i parków to Park Cismigiu jest najstarszym i najpiękniejszym parkiem w Bukareszcie. Zaprojektowany przez niemieckiego architekta, oddany został do użytku publicznego w latach 1847-1860. Warto go zobaczyć aby również zaobserwować jak popularną czynnością wśród mieszkańców Bukaresztu jest przebywanie w parkach wśród zieleni i innych ludzi.
TARGOWISKO OBOR
Podczas zwiedzania najważniejszych miejsc warto również zboczyć lekko z trasy i podjechać na stację metra Obor. Kiedy wyjdziemy z przejścia podziemnego, zauważymy od razu handlujących czym się da (dosłownie: baterie, skarpetki, szczypior itd) cyganów. Im gęściej od cyganów na ulicy, tym bliżej targowiska, a tam: masa chińszczyzny, mięsa, ryby, sery, miody, warzywa, jaja we wszystkich rozmiarach, a wszystko tańsze o niemal połowę od towarów ze zwykłych sklepów. Niestety nie można robić tam zdjęć, nie wiemy dlaczego. Rumun, który wykrzesał z siebie międzynarodowe "no foto!!!" pokazał mi za pomocą pantomimy jak policja założy mi kajdanki gdy zobaczy, że fotografuję (podobnie jest w metrze, gdzie w każdym pociągu stoi umundurowany pan). Poniżej to, co początkowo udało mi się sfotografować.
PAPANASI W CARU'CU BERE
Należy również spróbować tradycyjnych rumuńskich pączków wypiekanych z ciasta, w którego skłąd wchodzi bryndza. Pączki smażone są na głębokim tłuszczu i podawane na ciepło z polewą z kwaśnej śmietanki oraz marmolady. Restauracja Caru'Cu Bere jest bardzo znanym w Bukareszcie miejscem i nie należy do tanich, natomiast zjeść tak pyszny deser w atmosferze pięknego wnętrza przypominającego pewnego rodzaju świątynię dla smaków, zapewni nam zdecydowanie niezapomniane wrażenia.
Porcja Papanasi kosztowała tam 17 RON, ale braliśmy jedną na dwie osoby, ponieważ w jednej całej porcji podaje się dwa pączki.
DALSZE ZWIEDZANIE BUKARESZTU
Jeśli chodzi o dalsze zwiedzanie, proponuję spokojnym spacerem pokrzątać się jak u siebie. Centrum jest bezpieczne, panuje tu duży ruch, więc nikomu nić się nie stanie, oczywiście pod warunkiem, że zwiedzać będziecie w dzień :) Oto jeszcze kilka fot z Bukaresztu. A następny post o Braszowie i Sighisoarze!